Jak wydać 1000 £ w jeden dzień :)
1. Wygraj 1000 £ - zarobione pieniądze trudniej się wydaje, wygrane zdecydowanie łatwiej.
2. Pojedź do zakupowego centrum Europy.
3. Koniecznie zabierz przyjaciółkę.
4. Miej ze sobą dobrego przewodnika, który będzie przypominał "pamiętaj jeszcze masz tyle do wydania - kupuj"
5. Załóż wygodne buty, ewentualnie zacznij zakupy od sklepu obuwniczego.
6. Weź dużą walizkę, bo inaczej będziesz ze sobą targać tysiąc mniejszych toreb.
A teraz wszystko po kolei :)
Kilka tygodni temu, przeglądając moją obowiązkową lekturę, jaką jest ELLE natknęłam się na informację, że marka Samsung wraz z magazynem Elle poszukują "mistrzyni street fashion". Zadanie było proste: należało przesłać stylizację inspirowaną jednym z nowych gadżetów samsunga i czekać na wyniki. Nie było żadnego głosowania, żadnych żebrolajków itd. to był główny powód dla którego zdecydowałam się wziąć udział w tym konkursie. Obejrzałam galerię samsungowych gadżetów i wysłałam stylizację. Gdy siedziałam w pracy zakopana pod stertą papierów zerknęłam na prywatną gdzie czekał mail z gratulacjami :D (
tutaj więcej o konkursie).
Nagrodą był przede wszystkim weekendowy wyjazd do Londynu na zakupy, które sponsorowała marka. Do wydania miałam 1000 £. Dodatkowo na tę fantastyczną wyprawę mogłam kogoś ze sobą zabrać. Decyzja nie była łatwa, tym bardziej że praktycznie od razu musiałam zdecydować z kim jadę. Wiedziałam, że powinna być to osoba tak samo szalona i zakręcona na punkcie mody i zakupów jak ja.. a więc blogerka :D Pojechałam z Asią (w internecie znana jako
lumpexoholiczka;) i muszę przyznać, że był to świetny wyjazd również dzięki Asi, bo jest idealnym kompanem w podróży :D
Sam wyjazd był dla mnie fantastyczną przygodą, ponieważ nigdy wcześniej nie byłam w Londynie. Miasto zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. Jest pięknie, wielokulturowo a przede wszystkim przyjaźnie.. (no dobra jest też mega brudne, ale to wybaczam:) Pani sprzedająca bilety w metrze uśmiecha się do każdego tak, jakby własnie wygrała milion w lotto, a sprzedawca w sklepie pyta jak mi mija dzień.. choć wiem, że kompletnie go nie obchodzi mój dzień, to jest zwyczajnie miłe.. i niestety bardzo niepolskie.
A teraz przechodzimy do najprzyjemniejszej części pobytu.. zakupów! Na wstępie powiem, że wydanie takiej kwoty w jeden dzień jest naprawdę trudne i męczące :)
Zakupy rozpoczęłyśmy w
Westfield, ale szybko okazało się, że najlepszym kierunkiem jest jednak
Oxford Street. Bez żadnej przesady mogę to miejscem nazwać świątynią zakupów.. sklepy są ogromne, świetnie wyposażane i kompletnie zatłoczone. Tutaj zakupy poszły zdecydowanie sprawniej, choć o 14 miałyśmy wydane może 20 % całej sumy to o 16 było po sprawie :) Ja postawiłam na jakość i zamiast kupić mnóstwo rzeczy byle jakich kupiłam dosłownie kilka, ale dobrej jakości.W największym skrócie kupiłam więc 3 płaszcze i 4 pary butów (z czego 3 to szpilki:) + kilka drobniejszych rzeczy, typu swetry, spodnie etc.
Po zakupach mogłyśmy odetchnąć, zjeść coś pysznego i nacieszyć się miejsce.. czymże byłby wyjazd do Londynu bez deszczu.. dlatego nie zważając na pogodę i brak drugiej parasolki, postanowiłyśmy zwiedzić miasto.. zaczęłyśmy od Notting Hill a skończyłyśmy rozkoszując się pięknymi widokami nad Tamizą.
W konkursie poza wyjazdem nagrodą był także Samsung Glaxy S5, dzięki czemu mój instagram powrócił do życia, zatem zapraszam do obserwowania
KLIK
Relacja z wyjazdu będzie również opublikowana w styczniowym numerze magazynów Elle, In style i Glamour.. zapraszam więc do czytania :)
Na koniec mega podziękowanie dla ELLE i SAMSUNGA za, jak dotąd, największą przygodę związaną z blogowaniem!
a do Londynu zdecydowanie jeszcze wrócę...